Testy

Fujifilm GFX50S II otwiera drzwi do krainy średniego formatu [test]

Krzysztof Basel / 28.06.2022

Fujifilm GFX50S II to jeden z najtańszych i najbardziej przystępnych aparatów średnioformatowych na rynku. Jak sprawuje się w praktyce? Czy może konkurować z pełnoklatkowymi bezlusterkowcami w podobnej cenie? W końcu: dla kogo to może być aparat idealny?

Fujifilm GFX 50S II

Sprawdź cenę
Fotoforma

Fujifilm GFX 50S II + GF 35-70mm

Sprawdź cenę
Fotoforma

Fujifilm GFX50S II dobrze leży w dłoniach, a fotografowanie nim to przyjemność

Jeszcze kilka lat temu, aparaty średnioformatowe, kojarzyły się wielu fotografom nie tylko z fantastycznym, plastycznym obrazkiem, ale też z ciężarem, dużymi rozmiarami, czy powolną pracą i awaryjnością. Fujifilm GFX50S II zupełnie odcina się od takiego wizerunku. To inna bajka pod względem ergonomii, wielkości, wagi, awaryjności czy szybkości pracy, zachowując przy tym wspaniałą jakość obrazu.

Fujifilm GFX50S II test

Ten średnioformatowy aparat waży 900 g (z kartą pamięci i akumulatorem), czyli tyle, co pełnoklatkowa lustrzanka. To też zaledwie 160 g więcej niż pełnoklatkowy bezlusterkowiec Canon EOS R5. To wszystko sprawia, że zupełnie nie czuć, że trzymamy w dłoniach średnioformatowy aparat, a po prostu bezlusterkowca z większą matrycą albo późną lustrzankę wysokiej klasy, ale z większą matrycą.

Fani marki Fujifilm, doskonale o tym wiedzą, bowiem Fujifilm GFX50S II odziedziczył identyczny korpus, jak jego poprzednik Fujifilm GFX50S czy nawet 100-megapikselowy Fujifilm GFX100S. To żaden zarzut, bowiem japońscy projektanci już nie raz udowodnili, że wiedzą, jak tworzyć nie tylko wygodne i ergonomiczne aparaty, ale jeszcze zachwycające swoim wyglądem. Nie inaczej jest w przypadku GFX50S II.

Korpus Fujifilm GFX50S II ma magnezowy i uszczelniany korpus, który można bez przeszkód używać w niskiej temperaturze (do −10°C). Już od pierwszego chwytu, aparat świetnie leży w dłoniach. Uchwyt z przodu nie jest bardzo głęboki, ale komfortowy i pokryty twardą gumą o delikatnej fakturze. Korpus jest solidnie wyprofilowany z tyłu, dzięki czemu GFX50S II z dużymi i ciężkimi szkłami, daje poczucie pewności uchwytu i komfort pracy, nawet jedną ręką. Jakość wykonania aparatu jest typowa dla Fujifilm, czyli bardzo dobra.

Fot. Łukasz Rajchert, modelka Julia / Myskena.

Przykładem stylowego, ale i praktycznego wzornictwa, jest ekran LCD na górnej ściance — element powszechnie stosowany w profesjonalnych korpusach 10 lat temu, który prawie wyginał w nowoczesnych bezlusterkowach. Panel jest spory, przejrzysty, czarno-biały i ma wiele różnych trybów pracy. Do wyboru mamy trzy ekrany, które małym mieniamy przyciskiem obok:

  • klasyczny ekran z najważniejszymi parametrami jak EV, przysłona, czułość ISO i wieloma innymi;
  • ekran z dwoma połówkami tarcz (czułość i czas naświetlania);
  • histogram zmieniający się na żywo.

Niektóre osoby krytykują takie rozwiązanie, argumentując, że lepiej byłoby mieć klasyczne pokrętło. Moim zdaniem, ekran wcale nie jest gorszym rozwiązaniem, a w dodatku świetnie wygląda, dodając nowoczesnego charakteru do tego klasycznego korpusu. W przypadku aparatów Fujfilm GFX nie chodzi bowiem wyłącznie o praktyczny aspekt, ale też ich styl, o czym za chwilę.

Zresztą, w tym aparacie tarcz, przełączników, i przycisków, nie brakuje. Fujifilm GFX50S II ma klasyczny układ z tarczą trybów PASM po lewej stronie u góry (jak X-S10) oraz po jednej tarczy z przodu i tyłu aparatu. Do tego mamy pierścień przysłony na obiektywie, co sprawia, że zmiana podstawowych parametrów ekspozycji w GFX50S II jest intuicyjna, a fotografowaniem nim daje dużo przyjemności. Mocnym punktem GFX50S II jest duży joystick, który umożliwia precyzyjne ustawienie położenia punktu AF.

Odchylany w dwóch kierunkach ekran polubią fotografowie portretowi

Z tyłu aparatu Fujifilm GFX50S II znajdziemy identyczny, jak w modelu GFX100S dotykowy ekran, który jest odchylanym w trzech kierunkach: w górę, dół, ale także na bok, np. pionowych zdjęć. To rozwiązanie dobrze znane z wielu aparatów tej marki, ale chyba nigdzie nie sprawdza się tak dobrze, jak w modelach średnioformatowych, które często są wykorzystywane przez fotografów portretowych. Ekran nie ma najwyższej rozdzielczości na rynku (2,36 mln punktów) i ma toporną ramkę dookoła, ale jest za to duży (3,2 cala) i jasny.

Solidnym punktem w specyfikacji jest wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczość 3,69 mln punktów i powiększeniu 0,77x, czyli ten sam moduł, co modelu GFX50R. Celownik daje jasny, kontrastowy obraz, ale prędkość odświeżania to zaledwie 50 Hz, co niestety jest wyraźnie widoczne przy szybszym poruszaniu aparatu czy modela. W przypadku zdjęć statyczny nie problemu w zasadzie nie ma.

Akumulator jak z X-T4, ale w zupełności wystarcza

Fujifilm GFX 50S II jest zasilany dobrze znanym akumulatorem NP-W235, znanym np. z modelu Fujifilm X-T4. To wyraźnie większe ogniwo niż w starszych modelach z serii X, dzięki czemu sprawdza się także w tym średnioformatowym korpusie. W praktyce aparatem udawało mi się wykonać ok. 500-700 zdjęć, co jest dobrym wynikiem. W razie potrzeby GFX 50S II można ładować przez złącze USB-C.

Fujifilm GFX50S II test

Co do złącz, to w korpusie znajdziemy dwa sloty na karty SD/SDHC/SDXC UHS-II z wieloma funkcjami zapis, np. zapis RAW-ów na karcie podstawowej i JPEG-ów na pomocniczej. Do tego po lewej stronie znajdują się osobno wejście i wyjście audio minijack, micro HDMI, gniazdo do synchronizacji lamp błyskowych (PC) oraz wspomniane wcześniej USB-C 3.1. Po prawej stronie ukryte jest też złącze minijack 2.5 mm do podłączenia wężyka spustowego.

Fujifilm GFX50S II test

Słabsze strony ergonomii? Nie ma ich wiele, ale…

Praca z Fujifilm GFX50S II to ogólnie przyjemność, ale kilka drobiazgów mnie irytowało w czasie testów. Małe przyciski są wykonane z błyszczącego tworzywa sztucznego, które wygląda, jakby było kiepskiej jakości. Warto tu podkreślić słowo „wygląda”, wszystko działa bardzo dobrze. Po prostu mam takie subiektywne wrażenie. Przycisk korekty ekspozycji jest zbyt mały i nie można go wyczuć bez patrzenia. Do tego został ułożony w kiepskim miejscu. Widziałbym go na górnej ściance, zamiast tuż przy spuście.

Wizjer elektroniczny ogólnie daje radę, ale często widać w nim morę (na szczęście nie przekłada się to na zdjęcia). Producent zastosował tu celownik o odświeżaniu 50 Hz, a nie 100 Hz, jak w modelu GFX100S II, zatem przy szybszych ruchach, doskwiera efekt rolling shutter na podglądzie. W kiepskich warunkach oświetleniowych wizjer wyraźnie gorzej radzi sobie z oddaniem kolorów, które odbiegają od finalnego zdjęcia. Niektórym te cechy mogą nie przeszkadzać, ale mnie nieco odpychają.

Stara matryca, nowy procesor, lepsza wydajność

Sercem aparatu jest 51,4-megapikselowy sensor, który umożliwia pracę w zakresie czułości ISO 100-12800 (rozszerzane do ISO 102400). To wprawdzie identyczna matryca, co u poprzednika, ale nowością jest najnowszy procesor X-Processor 4, stosowany w modelach GFX100S, czy X-T4. W praktyce zatem jakość obrazu jest bardzo podobna, ale aparat nieco zyskał na ogólnej wydajności.

Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.

Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.

Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.

Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.

Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.

Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.

Tryb seryjny ma prędkość 3 kl./s, ale przy zapisie nieskompresowanych plików RAW, spada do 2 kl./s po 3 sek. GFX100S z nowszą matrycą oferuje 5 kl./s, co pokazuje, jaki postęp poczyniono w nowszych matrycach. Trzeba pamiętać, że w GFX50S II, pracuje sensor z 2016 r. który może pod względem jakości obrazu wciąż spisuje się bardzo dobrze, to nie potrafi tak szybko sczytywać danych. Ogólnie aparat jest szybki, jak na średni format, ale jednak dużo wolniejszy niż pełnoklatkowe bezlusterkowca, nawet też tańsze. To nie jest aparat stworzony do fotografowania sportu czy przyrody, ale raczej do spokojnych zdjęć portretowych, czy produktowych.

Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.
Fot. Krzysztof Basel, zdjęcie obrobione.

Wróćmy jeszcze do jakości obrazu. Jeszcze niedawno, średni format kojarzył się z pracą głównie w studiu, często z lampami przy czułości maksymalnie ISO 400. GFX50S II to zupełnie inna bajka. Aparatem można spokojnie fotografować przy ISO 1600-3200.

ISO 100

ISO 200

ISO 400

ISO 800

ISO 1600

ISO 3200

ISO 6400

ISO 12800

ISO 25600

ISO 51200

ISO 102400

Bezlusterkowiec otrzymał ulepszony system stabilizacji matrycy, który według producenta, oferuje skuteczność nawet do 6,5 EV. Realnie jest blisko tego wyniku. To otwiera drogę do fotografowania z naprawdę krótkimi czasami naświetlania z ręki, rzędu 1/2 s. Kiedy dołożymy do tego kompaktowe, jak na średni format rozmiary, okazuje się, że możemy nim komfortowo fotografować wieczorami, w terenie, przy kiepskim świetle.

Zdjęcie z ręki przy 1/2 s. Fot. KB, Fujifilm GFX50S II.
Zdjęcie z ręki przy 1/2 s. Fot. KB, Fujifilm GFX50S II.
Wycinek 100%.

Dynamika tonalna jest fantastyczna. W plikach RAW można praktycznie dowolnie zmieniać suwak Highlights i Shadows. Zdjęcia są „jak z gumy”, co daje ogromne możliwości postprodukcji. Fotografie mają też piękną plastykę, kolory, świetne detale, czyli wszystko to, za co wielu fotografów, kocha średni format.

Fujifilm GFX50S II bez obróbki
Fujifilm GFX50S II bez obróbki
Fujifilm GFX50S II
Fujifilm GFX50S II +0,5EV, +100 Shadows, -100 Highlights.

Fujifilm GFX50S II korzysta z systemu autofokusu działającego na podstawie detekcji kontrastu. Do użytku mamy 425 punktów AF. Automatyczne ustawienie ostrości działa bardzo celnie i precyzyjnie, ale nie za szybko i wolniej, niż w droższym modelu GFX100S, wyposażonym w detekcję fazy. W trybie AF, przy dobrym świetle, AF sobie radzi bez wyraźnego pompowania i wyraźnie słabiej po zmroku czy w ciemnym pomieszczeniu. Dużo gorzej sytuacja wygląda w trybie AF-C, kiedy aparat cały czas szuka ostrości w charakterystyczny sposób pompując. To po prostu jest sprzęt do statycznych ujęć, np. portretów, i do tego, prędkość AF w zupełności wystarcza i nie irytuje.

Fot. Łukasz Rajchert, zdjęcie obrobione.
Fot. Łukasz Rajchert, modelka Julia / Myskena. Zdjęcie obrobione.
Fot. Łukasz Rajchert, zdjęcie obrobione, wycinek 100%.
Fot. Łukasz Rajchert, modelka Julia / Myskena. Zdjęcie obrobione, wycinek 100%.

Aparat feruje też system wykrywania twarzy i oczu, co z pewnością docenią jego główni odbiorcy, czyli portreciści czy dokumentaliści.

Fujifilm GFX50S II to nie jest aparat dla każdego

To jak nie dla każdego to dla kogo? Przede wszystkim, to korpus, który może otworzyć nowe możliwości upragnionego świata średniego formatu oraz klasycznego, stylowego wzornictwa aparatów Fujifilm. Widzę go także w roli drugiego aparatu w torbie profesjonalnego fotografa: czy to jako backup dla GFX100S, czy jako narzędzie typowo portretowe dla posiadacza reportażowych korpusów z serii X-T.

Fujifilm GFX50S II kosztuje ok. 18-19 tys. zł, czyli mniej więcej tyle, co pełnoklatkowy Canon EOS R5 i nieco więcej od A7R IV. Pomimo podobnej ceny, to dwa zupełnie inne aparaty. Fujifilm to sprzęt do spokojnej, przemyślanej, celowej pracy fotograficznej. Świetnie sprawdzi się przy fotografii portretowej, dokumentalnej, studyjnej, czy krajobrazowej. Spory rolling shutter raczej nie zachęca do zdjęć reportażowych, ale szeroki zakres tonalny, zachęca do postprodukcji, wyciągania z cieni czy ograniczania przepaleń. Autofokus mocno odstaje od możliwości pełnoklatkowych bezlusterkowców, ale jak na średni format, radzi sobie solidnie. Nic nie napisałem o możliwościach wideo GFX50S II i lepiej przemilczmy ten temat.

GFX50S II to sprzęt niszowy, niebanalny, dla wyjątkowych fotografów, którzy będą w stanie świadomie wykorzystać jego potencjał, nie przejmując się garścią słabszych stron.

_______

Pobierz zdjęcia przykładowe w pełnej rozdzielczości TUTAJ.

Krzysztof Basel

Dziennikarz, fotograf, twórca wideo z ponad 15-letnim stażem. Szef działu wideo w Spider's Web. Od lat związany z mediami foto i tech oraz branżą e-commerce. Przez niemal dekadę prowadził największy polski serwis o fotografii Fotoblogia.pl (Wirtualna Polska), a także pisał Szerokiego Kadru, fotopolis.pl czy Digital Camera Polska. Pracował też dla takich marek, jak Amazon, Allegro, Ceneo, Netguru, Divante czy TotalMoney.pl. Ceni szczery fotoreportaż, architektoniczny minimalizm, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie, ale i intrygujące ujęcia z drona, dzięki którym odkrywa otaczający świat na nowo.

Więcej w kategorii: Testy

Poradniki

Zróbmy trochę dymu! Sesja, poradnik i test dymiarki SmokeGENIE

Testy

Zhiyun Crane 2S – recenzja. Gimbal legenda w nowej odsłonie

Testy

Zabrałem DJI Action 2 na rower w góry. Praktyczny test nowej kamery sportowej

Rzetelne testy naszych specjalistów

Testy

3 Legged Thing Punks 2.0 – sprawdzamy nowe zbuntowane statywy

Poradniki

3 powody, dlaczego warto wybrać karty pamięci Angelbird

Testy

4 powody, dla których Fujifilm X-T4 to mistrz uniwersalności

Zapisz się do newslettera

i bądź na bieżąco