Poradniki

Fotografia kulinarna – wszystko, co warto wiedzieć na początek [poradnik]

Jakub Kaźmierczyk / 16.11.2020

Fotografia kulinarna to bardzo wdzięczny temat. Nie raz dania przygotowane przez szefów kuchni wyglądają jak dzieła sztuki, więc zdecydowanie warto je sfotografować. Z drugiej jednak strony, temat nie jest tak prosty, jak mogłoby się wydawać. Trzeba wiedzieć, jak opanować światło, znać różne triki i umiejętnie zadbać o stylizację, zarówno tego co na talerzu, jak i dookoła niego. Radzimy, jak zabrać się zdjęcia jedzenia, aby wyglądały pysznie.

Teoretycznie, żeby zrobić niezłe zdjęcie jedzenia, wystarczy smartfon i trochę światła dziennego. Kładziemy talerz przy oknie, fotografujemy z góry i gotowe. Trzeba jednak pamiętać, że nie każda potrawa będzie nadawała się do tego typu zdjęć, światło dzienne zazwyczaj będzie miękkie i bardzo ogólne, a chcąc iść dalej do przodu, trzeba sięgnąć po światło sztuczne. Tu jednak zaczynają się schody, bo jeśli jesteś na początku swojej fotograficznej drogi, zdjęcia mogą wyjść bardzo płaskie i wyglądające po prostu sztucznie.

Zobacz ofertę kursów fotografii online

Na szczęście trend sprzed kilku ładnych lat, gdzie fotografowie i styliści jedzenia na siłę zamieniali prawdziwe jedzenie na sztuczne, odszedł w niepamięć. Co prawda dalej sieci fastfoodowe dalej mocno przekłamują rzeczywistość, ale prawda leży gdzieś pośrodku. Burger z „Maka” może wyglądać naprawdę nieźle, tylko trzeba spędzić nad jego przygotowaniem nie 20 a 60 sekund. Zresztą ile razy pojawiam się w tej sieciówce i zamawiam burgera, tyle razy proszę, żeby choć trochę przypominał tego ze zdjęcia. I wiesz co? Jest naprawdę nieźle! W dobie mediów społecznościowych, przesadnie sztuczne jedzenie chyba straciło rację bytu. Zdjęcia brzydko przygotowanego jedzenia, tak czy inaczej, zalewają fanpage restauracji, pokazując rozbieżności między tym, co na zdjęciu, a rzeczywistością. Podoba mi się podejście wielu restauratorów — coraz częściej chcą pokazywać dokładnie to, co sprzedają.

Jakiś czas temu zasugerowałem w Grycanie, że może zaczęlibyśmy robić zdjęcia sztucznym lodom. W końcu przepis jest banalnie prosty — odżywka do włosów, skrobia kukurydziana, barwnik i wybrane dodatki. Takie lody wyglądają naprawdę dobrze, a do tego w ogóle się nie topią, nie przyklejają do gałkownicy — właściwie same plusy. To jednak spotkało się z odmową, usłyszałem stwierdzenie – „Jak dostaje pan loda w wafelku w naszej lodziarni, to przecież lekko się rozpływa i właśnie tak chcemy, żeby wyglądały nasze lody na zdjęciach”. I bardzo dobrze! Minus jest taki, że po trzech dniach spędzonych na fotografowaniu lodów, wracam do domu w za ciasnych spodniach… Przejdźmy do konkretów!

PRZECZYTAJ TAKŻE: Domowe studio fotograficzne – jak zacząć i jakich efektów się spodziewać?

Fotografia kulinarna to moc dodatków

Talerze, szmatki, sztućce — bez tego się nie obejdzie. Tak samo, jak modelka do sesji modowej potrzebuje ciekawych ubrań, tak samo jedzenie będzie wymagało odpowiedniej oprawy. Makaron na zwykłym, białym talerzu postawiony na stole, oświetlony dwoma softboxami będzie wyglądał poprawnie, ale absolutnie nieciekawie. Przed zabraniem się za zdjęcia kulinarne musisz wybrać się na porządne zakupy. Szafki w mojej studyjnej kuchni wręcz pękają w szwach, a kiedy odwiedzi mnie kilka osób, każdy dostaje kawę w innym kubku, a jedzenie na innym talerzu. Rzadko kiedy będziesz potrzebować jednolitej zastawy do zdjęć kulinarnych — bardziej liczą się poetyczne, ciekawe sztuki.

Gdzie i czego szukać? W mojej ocenie, na zdjęciach najciekawiej wyglądają mało codzienne naczynia i dodatki. Nakrapiane talerze, stare sztućce, nieregularne kubki. Między innymi dlatego niewiele zakupów fotograficznych robię w Ikei. Rzeczy stamtąd są ładne, ale raczej niczym się nie wyróżniają, nie zaskakują. Moim ulubionym sklepem jest przede wszystkim H&M Home — tam zawsze znajduję ciekawe talerze o nieregularnych kształtach i interesujących kolorach. Co prawda sklep nie jest najtańszy, ale i tak wypada nieźle w porównaniu z ceramicznymi manufakturami.

Fotografia kulinarna - poradnik
W moim studio każdy talerz, kubek czy miska są inne. Czasem klienci dziwią się, że wszystko podane jest na innej zastawie, ale ma to swój urok. Fot. Jakub Kaźmierczyk

Lubię też Zarę Home, ale głównie podczas wyprzedaży, bo ceny spadają nawet o 80%. Co prawda rzeczy są według mnie, mniej interesujące niż w H&M, ale na pewno znajdziesz jakieś perełki. Warto odwiedzić też TK Maxxy — tam znajdziesz wiele produktów różnych producentów, a asortyment między poszczególnymi sklepami bardzo się różni. Z tańszych sklepów na uwagę na pewno zasługuje Action, gdzie udało mi się kupić sporo ciekawej zastawy. Możesz zajrzeć też do Duki czy Hoomli, ale tam zdecydowanie rzadziej udawało mi się coś upolować. Absolutnie nie zapominaj też o starociach, które mogą wyglądać fantastycznie na zdjęciach. Często jest tak, że im brzydsze coś na żywo, tym ładniejsze i bardziej klimatycznie wychodzi na zdjęciach. Nie idź jednak na typowe targi staroci. Tam często rzeczy są absurdalnie drogie. Lepiej sprawdź lokalne pchle targi, gdzie kupisz wszystko — od ubrań, przez chemię z Niemiec, po właśnie ciekawe, stare talerze czy sztućce.

Na czym fotografować?

Kiedyś zastanawiałem się, czy ci wszyscy fotografowie kulinarni w swoich studiach mają po 20 różnych stołów. Jak się jednak okazuje, wystarczy tylko podkład — wielkość 60 × 90 cm wystarczy do wielu zdjęć, o ile nie planujesz pokazywać jakiejś wielkiej uczty. Ważne, żeby eksperymentować z różnymi kolorami, fakturami i dobierać podkłady tak, żeby grały z tym, co fotografujesz. Musisz jednak zadbać, żeby wszystko wyglądało jak najbardziej naturalnie, choć sztuczne podkłady w niektórych sytuacjach mogą sprawdzić się naprawdę dobrze.

Deski

To jeden z najbardziej popularnych pomysłów. W końcu często jemy z drewnianych stołów. Drewno dobrze komponuje się z jedzeniem, jest naturalne i ma ciekawą fakturę. Ja zaczynałem od fotografowania na panelach podłogowych, ale na początku zrobiłem ogromny błąd — kupiłem te najtańsze. Po włączeniu lamp w studio, okazało się, że pokryte są błyszczącą folią, która spowodowała, że panele zaczęły wręcz świecić. Panele są ok, ale dopiero, jeśli zainwestujesz w te powyżej 50-60 zł/m2. Droższe modele mają wyczuwalne żłobienia, które są zsynchronizowane z nadrukiem, poza tym folia często jest bardziej matowa. Dobrze, żeby miały też v-fugę.

Lepszym pomysłem są naturalne deski podłogowe z fornirem, czyli cienką warstwą bardziej szlachetnego drewna. Co prawda będą gładkie, ale mogą wyglądać naprawdę świetnie na zdjęciach. Możesz pomyśleć też o zakupie desek sosnowych w markecie budowlanym, docięciu ich na miejscu i skręceniu w podkład. Potem wystarczy pomalować je na dowolny kolor: dedykowanymi bejcami lub zwykłymi farbami akrylowymi.

Fotografia kulinarna - poradnik
Fot. Jakub Kaźmierczyk

Świetnym pomysłem jest drewno rozbiórkowe, czyli mówiąc prościej: stare deski. Uwielbiam ich mocną fakturę, zróżnicowany kolor, niedoskonałości. Wiele ofert znajdziesz na Allegro, ale z powodzeniem kupisz je też w marketach budowlanych. Nie jest najtańsze rozwiązanie (100 a 200 zł/m2), ale nawet pół metra wystarczy, żeby zrobić dość ciasne kadry. Efekt wynagrodzi wyższe koszty. Przy drewnie nie warto eksperymentować ze sztucznymi tłami np. winylowymi czy PCV. Będą mocno odbijać światło, wyginać się, przy bliższych kadrach wręcz będą biły po oczach sztucznością. W ostateczności mogą przydać się jako dalsze tło, ale i tak nie polecam.

Marmury, blachy, brystole, blaty

Deski są najbardziej wymagające, ale nie ograniczałbym się tylko do fotografowania na nich. Dobrym pomysłem są nawet klasyczne, tanie brystole. Gładkie tło może wyglądać naprawdę świetnie. Dobierz wielkość 50 × 70 lub 70 × 100 cm — mniejsze będą Cię ograniczać. Baw się w ich łączenie, tworząc geometryczne kształty, rozrywaj je, żeby poszarpać krawędzie — nie bój się eksperymentów. Największym ich plusem jest niska cena i mobilność.

Fotografia kulinarna - poradnik
Tu wykorzystałem blat z Ikei, który został mi po remoncie kuchni. Fot. Jakub Kaźmierczyk

Blaty kuchenne to świetne rozwiązanie, jeśli chcesz symulować efekt betonu lub marmuru. Niewielkie kawałki znajdziesz w marketach budowlanych, będą kosztować grosze. Wybieraj jednak te bardziej matowe.
Efekt starej blachy czy gładkiego kamienia świetnie symulują sztuczne tła PCV, musisz tylko zadbać o to, żeby leżały idealnie płasko. Takie tła najczęściej kupuję na AliExpress za kilka złotych. Są dwustronne i dobrze symulują wspomniane powierzchnie.

DIY, czyli zrób to sam

Możesz eksperymentować z deskami — w każdym markecie budowlanym znajdziesz mnóstwo farb, bejc czy postarzaczy do drewna. Dobrym pomysłem jest też zrobienie teł ze sklejki i gładzi szpachlowej. Możesz nałożyć ją bardzo nieregularnie, tworząc ciekawe kształty, a następnie pomalować — na gładko, czy też mieszając kolory i malując nierówno, gąbką. Tu ograniczeniem jest tylko Twoja wyobraźnia.

Światło, modyfikatory

Najbardziej wdzięcznym światłem będzie to naturalne. Mnóstwo rewelacyjnych zdjęć jesteś w stanie zrobić w swoim mieszkaniu przy oknie. Dobrze, żeby wpadało przez nie dużo światła, a jeśli światło będzie zbyt twarde, możesz użyć blendy transparentnej do jego zmiękczenia, zasłon z black-outem do ukierunkowania, a ustawiając się pod odpowiednim kątem do okna możesz uzyskać światło kontrowe, boczne, frontowe. Niestety światło dzienne ma też sporo minusów — ograniczone możliwości modyfikacji, zimą jest go naprawdę mało i ciężko uzyskać jednolitość między kadrami, więc nie sprawdzi się, jeśli zamierzasz fotografować np. całą ofertę 30 pizz, które muszą wyglądać tak samo na każdym zdjęciu.

Tak zacząłem ustawiać światło i aparat do jednej z komercyjnych sesji, gdzie moim zadaniem było zrobienie ponad 20 pizz z pełnym zachowaniem spójności między zdjęciami. Finalnie użyłem 4 lamp Profoto B1.

Dobrym pomysłem mogą być lampy światła ciągłego, byleby nie były to żarówki spiralki. Obecnie na rynku jest wiele lamp LED z mocowaniem Bowens, na które założysz całe spektrum modyfikatorów. Możesz zainteresować się ofertą lamp Nanlite, GlareOne czy Quadralite lub Godox — wszystko zależy od budżetu. Dobrze jest mieć przynajmniej dwie lampy o mocy nie mniejszej niż 60 Watów. Światło ciągłe przede wszystkim jest łatwe do opanowania, doskonale widać rozkład cieni, łatwo ocenić zależności mocy poszczególnych lamp. Dodatkowo łatwo wymieszać je ze światłem naturalnym, a efekt widoczny na ekranie aparatu przed zrobieniem zdjęcia jest odwzorowany niemal 1:1 na samym zdjęciu. Minusem jest z pewnością niewielka moc w porównaniu do lamp błyskowych (w podobnej cenie), a także konieczność zaciemnienia pomieszczenia, jeśli masz zamiar pracować jedynie ze światłem sztucznym.

 

Do zdjęć lodów w moim studio użyłem jednej lampy światła ciągłego GlareOne LED 1500 z głębokim softboxem 70 cm.

Lampy błyskowe są świetnym rozwiązaniem, ale przede wszystkim w rękach doświadczonego fotografa. Przy stosunkowo niewielkim budżecie będą legitymować się sporą mocą. Co więcej, lampy studyjne wyposażone są w mocowanie modyfikatorów (Bowens, Profoto, Elinchrom), a przy użyciu odpowiednich adapterów, modyfikatory zamontujemy też na lampach reporterskich. Największą zaletą lamp błyskowych jest wspomniana duża moc, niska cena podstawowych lamp reporterskich, a także brak konieczności wyciemnienia pomieszczenia (choć pracując na mocno otwartej przysłonie, dobrze, żeby pomieszczenie nie było zbyt jasne). Minusem jest fakt, że fotograf nie widzi światła, z którym pracuje. Wiele lamp co prawda wyposażonych jest w światło modelujące, ale nie do końca oddaje ono charakter błysku, jak również ciężej zapanować nad ustawieniem mocy poszczególnych świateł. Oczywiście w rękach doświadczonego fotografa nie będzie to żadnym problemem, ale początkujący fotografowie mogą mieć z tym trochę problemów. Ja w mojej pracy korzystam przede wszystkim z błysku, ale coraz częściej zdarza mi się sięgać po światło LED-owe.

Co do modyfikatorów — warto mieć zarówno te skupiające, jak i rozpraszające światło. Dzięki temu możesz dowolnie kreować klimat zdjęcia. Ja bardzo często używam dużych, głębokich parasoli – 150, 165, 185 cm, zarówno srebrnych, jak i białych, a dodatkowo wyposażam je w dyfuzory. Duża powierzchnia świecenia łatwo symuluje światło wpadające przez spore okna. Zakładając dyfuzor, światło dodatkowo staje się bardziej miękkie. Przydatne będą też softboxy, zarówno te mniejsze, jak i większe. Możesz zacząć od jednego, np. szesnastokątnego w rozmiarze 80 cm. Jest bardzo wygodny, daje ładne światło i nie zajmie zbyt dużo miejsca. Chcąc uzyskiwać twardsze światło, świetnie zda egzamin standardowa czasza, mały srebrny parasol, czy zestaw gridów, które dodatkowo to światło ukierunkują. Nie zapomnij o filtrach korekcyjnych — CTO rewelacyjnie zmienia barwę światła, przez co możesz uzyskać efekt zachodzącego słońca.

Fotografia kulinarna lubi też niecodzienne metody modyfikacji światła. W końcu to gra światła i cienia, a sklepowe modyfikatory mogą nie dać nam tego, czego oczekujemy. Warto zrobić sobie gobo, czyli panel z wyciętymi otworami, który pomaga symulować światło przechodzące przez liście. Ja takie gobo robię, wycinając otwory w czarnej piance modelarskiej. Musisz tylko pamiętać, żeby świecić przez nie twardym światłem, aby efekt był widoczny. Świetnie sprawdzają się też szkła o nieregularnym kształcie, np. luksfery, nacinane szklanki czy karafki.

Aparat, obiektyw, ustawienia

Aparat w fotografii kulinarnej nie ma dużego znaczenia. Ważne, żeby miał wymienną optykę, ale uszczelnienia, szybkostrzelność, czy ultraszybki AF nie będą najważniejsze. Wielkość matrycy podobnie — dobre zdjęcia zrobisz zarówno Mikro Cztery Trzecie, jak i średnim formatem. Wygodnie, jeśli aparat ma odchylany ekran i umożliwia tethering, czyli pracuje podpięty do komputera. Ja fotografuję Olympusem E-M1 II i III oraz Hasselbladem X1D. Wcześniej pracowałem na Canonie 5D Mark III i każdy z nich świetnie sprawdza się w tej roli.

Fotografia kulinarna - poradnik
Podczas sesji, aparat zawsze podłączony jest do komputera. Dzięki temu można dokładnie ocenić kadr, pokazać zdjęcie klientowi i zobaczyć zdjęcie po szybkiej edycji, np. W Capture One.

Znacznie ważniejszy będzie obiektyw. Ja w korzystam z dwóch: 12-40 mm f/2.8 i 60 mm f/2.8 Macro (Mikro Cztery Trzecie), więc możesz dobrać podobny zestaw w zależności od systemu, np. 24-70 mm f/2.8 i 100 mm f/2.8 Macro i podobne. Częściej sięgam po konstrukcję makro z uwagi na dłuższą ogniskową, która ładnie kompresuje kadr, zachowuje odpowiednie proporcje i ciekawie rozmywa tło. Dodatkowo obiektyw makro przydaje się, fotografując małe produkty. Krótsze szkło zdaje egzamin w sytuacjach, kiedy pokazuję większą liczbę elementów na stole czy robię zdjęcie typu flatlay.

Podczas pracy w moim studio, aparat podłączam do komputera, a komputer do dużego telewizora. Podgląd na żywo mam na 15- calowym ekranie, natomiast Capture One wyświetla się na 46 calach.

Odpowiednie ustawienia są niezwykle ważne. Wielu początkujących fotografów wpada w pułapkę zbyt małej głębi ostrości. Co prawda tło jest bajecznie rozmyte, ale często produkt, czyli nasz główny bohater jest rozmyty. Jako fotograf, musisz zadbać o to, żeby widz widział, co kupuje, lub zaraz będzie gotował, jeśli zdjęcie trafi do kulinarnego przepisu. Nie twierdzę, że cały produkt musi być ostry od A do Z, ale każdy typ składnika w produkcie powinien być przynajmniej w części ostry. Nie zdarza mi się fotografować na f/1.2 czy f/1.8, rzadko kiedy korzystam też z f/2.8, znacznie częściej pracuję na przysłonach rzędu f/4-8 i to na M 4/3, czyli pracując na małym obrazku, domykałbym przysłonę do f/8-16. Oczywiście warto eksperymentować, ale jeszcze raz przypomnę, że musisz pamiętać o czytelności produktu.
Reszta parametrów ma już mniejsze znaczenie. ISO powinno być jak najniższe, żeby uzyskać jak najlepszą jakość. Fotografując ze statywu, czas naświetlania nie ma większego znaczenia, przy fotografii z ręki po prostu pamiętaj, żeby nie poruszyć zdjęcia. Pracując z lampami błyskowymi ustaw czas maksymalny czas synchronizacji.

Kompozycja — to ma znaczenie!

Jedzenie gotowe, tło gotowe, aparat gotowy — ułóżmy zatem kompozycję. Ja jestem fanem zdjęć pionowych — dzięki takiemu ustawieniu łatwiej pokazuje się wieloplanowość. Nie musisz pokazywać też talerza czy miski w całości, ale warto, żeby jeden rant był widoczny, czyli talerz nie powinien być obcięty z obu stron. Przy budowaniu kompozycji bardzo przydatny jest podgląd na żywo na ekranie komputera. Kąt widzenia obiektywu jest inny niż naszych oczu, wiec po ustawieniu kadru, dokładam kolejne elementy w kadrze. Ważne, żeby zachować umiar, ale kadr nie powinien być pusty. Proponuję, żebyś spojrzał na fotografowany produkt na trzy różne sposoby.

Zobacz, z czym chciałbyś go zjeść. Jeśli fotografujesz śniadaniowego bajgla, w tle umieść np. kawę z mlekiem, lub świeży sok. Fotografując burgera, uzupełnij go frytkami i colą lub innym napojem.

Fot. Jakub Kaźmierczyk

Druga droga to rozebranie produktu na czynniki pierwsze, a następnie wykorzystanie ich do uzupełnienia kadru. Fotografując pizzę z bazylią, mozzarellą i pomidorami, użyj tych produktów w tle — kulka mozzarelli i soczysty pomidor świetnie uzupełnią taki kadr.

Fot. Jakub Kaźmierczyk
Fot. Jakub Kaźmierczyk

Trzeci sposób sprawdzi się w fotografowaniu większych dań — np. ciast czy zapiekanek. Wtedy możesz wykroić kawałek ciasta, postawić go na pierwszym planie, a reszta uzupełni kadr w tle.

Fot. Jakub Kaźmierczyk

Spójrzmy na kilka przykładów

Granola — ta prawdziwa i sztuczna

Fotografując granolę, chciałem pokazać ją w dwóch wydaniach — tej prawdziwej i sztucznej. Prawdziwa znalazła swoje miejsce na naturalnym jogurcie w przezroczystym słoiku, dzięki czemu mogłem pokazać warstwowość tego śniadaniowego dania. W drugim wydaniu trafiła do ciekawego talerza, ale jogurt został zastąpiony klejem szkolnym. Jest idealnie gładki, biały i gęsty, dzięki czemu drobiny granoli nie zapadły się w nim, tylko ładnie utrzymują się na jego powierzchni. Jedno i drugie zdjęcie według mnie wygląda jak najbardziej w porządku. Tu postawiłem na światło naturalne w pochmurny dzień. W pomieszczeniu zgasiliśmy wszystkie światła, stół z granolą przeniosłem maksymalnie blisko okna, tak że światło padało z prawej strony. Cienie wypełniłem srebrną blendą, którą zrobiłem z pianki modelarskiej i folii aluminiowej. Moim podkładem był ręcznie robiony podkład z gipsu, który został nakropiony drobinkami czarnej farby, co świetnie koresponduje ze śniadaniowym klimatem zdjęcia. W tle dodaliśmy trochę rozsypanej na łyżce granoli, świeże owoce i lnianą szmatkę. Według mnie wszystko wygląda bardzo apetycznie. W drugim przypadku w tle znalazł się dodatkowo słoik z resztą granoli.

Słoik z granolą wyglada zbyt ciężko.

W tym przypadku, również tło jest zbyt przytłaczające.

Rezygnując z dużego słoika, ale dodając więcej, mniejszych dodatków, wszystko wygląda naprawdę apetycznie.

Nasza sztuczna granola trafiła do większego naczynia, więc kadr jest nieco szerszy. Tu słoik z resztą granoli świetnie uzupełnił kadr.

Sałatka z rukoli

Bardzo podobnie podszedłem do sfotografowania sałatki z rukoli. Zostawiłem to samo tło, światło również. Sałatkę ułożyliśmy w sporej, ciekawie nakrapianej misce, którą dodatkowo postawiliśmy na naturalnej desce do krojenia. Cały kadr uzupełniły krakersy, oliwa i rozmaryn, które świetnie komponują się z samym daniem. Co ważne, kadr zaczynaliśmy komponować od ułożenia w misce samej rukoli, dopiero po ułożeniu każdego elementu w kadrze, dokończyliśmy sałatkę. W przeciwnym wypadku po chwili sałatka by osiadła i wyglądała mniej apetycznie.

Od tego zaczęliśmy naszą kompozycję.

Deska jednak lepiej wyglądała obrócona w drugą stronę. Dodaliśmy też oliwę i rozmaryn.

Na koniec dodaliśmy resztę składników i przesunęliśmy łyżkę.

Jesienna zupa

Zupy kojarzą nam się z czymś ciepłym, rozgrzewającym, szczególnie kremy. Na taki klimat postawiliśmy przy kolejnym zdjęciu. Podkład to deski z naturalnego drewna w ciepłym kolorze, na których położyliśmy dodatkową deskę — przekrój pnia drzewa. Zupę wlaliśmy do oldschoolowego garnuszka, a kadr uzupełniła urwana bagietka w papierze do pieczenia. Wykończeniem samego dania były pestki dyni na samej zupie.

Fotografia kulinarna - poradnik
Deski z tyłu są według mnie zdecydowanie za jasne, a garnuszek – zbyt ciemny. Wystarczyło rzucić cień na tło i doświetlić blendą front i zdjęcie wygląda znacznie lepiej. Fot. Jakub Kaźmierczyk

Jeśli chodzi o oświetlenie, postawiłem na jedną lampę z duży, miękkim modyfikatorem. Fotografia kulinarna lubi światło kontrowe i właśnie na takie się zdecydowałem. Użyłem lampy Profoto B1 ze srebrnym parasolem 165 cm z dyfuzorem. Przy takim oświetleniu pojawiły się dwa problemy. Deski za zupą były zbyt jasne i odwracały uwagę, a przód garnuszka był zbyt ciemny. Tu z pomocą przyszły dwa arkusze pianki modelarskiej. Pierwszy — czarny rzucił cień na deski w tle, a drugi — biały uzupełnił cienie z przodu kadru.

Miniburgery

Na tym zdjęciu chciałem pokazać mnogość tego samego produktu. Zdecydowaliśmy się na przygotowaniu kilku podobnych sztuk, które ułożyliśmy na kratce do studzenia ciastek, która dobrze skomponowała się z burgerami. Ciepły kolor samych burgerów dobrze zgrał się z naszymi naturalnymi deskami, a tłem był tu wydruk zdjęcia kawiarni, które zrobiłem kilka lat temu, dzięki czemu zdjęcie wygląda, jakby było zrobione w restauracji, choć tło pozostało dość mocno rozmyte.

Oświetlenie w tym przypadku jest już bardziej zaawansowane. Główne to nadal duży, srebrny parasol 165 cm z dyfuzorem świecący z tyłu, z prawej strony. Drugą lampę — Profoto B2 z softboxem 60 × 90 cm ustawiłem po drugiej stronie, również jako światło kontrowe. Świetnie zarysowało to wszystkie burgery miękkim, przyjemnym światłem. Minusem był znów problem ze światłem na froncie produktu. Odbicie srebrną blendą nie przyniosło oczekiwanego efektu, więc zdecydowałem się na użycie kolejnej lampy — drugiej głowicy Profoto B2. Ustawiłem ją na wysokości pierwszego burgera, ale po zdjęciu próbnym, okazało się, że świeci zbyt szeroko i płasko. Zdecydowałem się więc na założenie bardzo gęstego plastra miodu (10 stopni), tak żeby światło padało jedynie na środek głównego burgera.
W tym przypadku zdecydowałem się dodatkowo na focus stacking, czyli połączenie kilku zdjęć o różnej ostrości. Dzięki temu uzyskałem idealnie ostrego od A do Z pierwszego burgera i szybkie rozmycie w dalszej części kadru.

Jak widzisz, nie uzupełniając światła na przodzie kadru, w ogóle nie widzimy z czego składa się burger.

Doświetlając front przy użyciu lampy z gridem, świecimy jedynie punktowo, dzięki czemu nie zepsułem klimatu całego zdjęcia, a jedynie doświetliłem środek burgera.

Chleb o poranku

Na tym zdjęciu chciałem uzyskać klimat porannego, ostrego słońca padającego na chleb z lokalnej piekarni. Moim tłem jest znowu ręcznie robione — gipsowe, nakrapiane czarną farbą. Świetnie komponuje się z mocną fakturą chleba. Chleb położyłem na tej samej kratce co burgery, a kadr uzupełniłem bawełnianą szmatką. Według mnie wszystko dobrze ze sobą gra. Aparat zawiesiłem na statywie, niespełna metr nad chlebem. Jeśli chodzi o światło — uzyskałem dwa klimaty. Głównym światłem była lampa Profoto B1 z 20-stopniowym gridem, która świeciła przez gobo na chleb rzucając wiele cieni, dzięki czemu światło jest naprawdę ciekawe. Z drugiej strony, cienie są naprawdę głębokie, więc zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie, tym razem używając drugiej lampy z softboxem 60 × 90 po przeciwległej stronie, tak aby delikatnie wypełnić cienie. Klimat mocnych świateł i cieni nadal jest widoczny, ale w delikatniejszym stopniu. Który efekt jest lepszy? To już oczywiście kwestia gustu.

Na tym zdjęciu użyłem tylko lampy z gridem świecąc przez gobo.

Tu dodatkowo cienie wypełniłem lekkim błyskiem drugiej lampy z softboxem.

Na koniec

Jak widzisz, fotografia kulinarna może być naprawdę ciekawa. To też świetna okazja do ćwiczenia ze światłem. Najważniejsze, żebyś nie bał się eksperymentowania z różnymi tłami, podkładami, akcesoriami czy modyfikatorami światła. Musisz jednak zadbać o to, żeby wszystkie elementy ze sobą grały. Zacznij od światła dziennego, które będzie najłatwiejsze i pomoże Ci opanować inne aspekty tego typu fotografii. Dopiero później sięgnij po lampy — ale zacznij od jednej, a dopiero później dokładaj kolejne. Udanych zdjęć!

Polecany zestaw do fotografii kulinarnej

Olympus OM-D E-M1 Mark III + M.Zuiko Digital ED 12‑40mm F2.8 PRO

Olympus OM-D E-M1 Mark III + M.Zuiko Digital ED 12‑40mm F2.8 PRO

Sprawdź cenę
Fotoforma
M. Zuiko 60 mm f/2.8 ED MSC Macro

M. Zuiko 60 mm f/2.8 ED MSC Macro

Sprawdź cenę
Fotoforma
Quadralite zestaw Move X 300 kit

Quadralite zestaw Move X 300 kit

Sprawdź cenę
Fotoforma

Jakub Kaźmierczyk

Fotograf i bloger. Na co dzień realizuje liczne sesje zdjęciowe – nie straszne mu kulinaria, wnętrza czy zdjęcia biznesowe. Jest autorem licznych poradników o fotografii, jak również jednej z największych w Polsce baz wideoporadników o postprodukcji zdjęć. Po pracy spełnia się w sesjach portretowych, kocha podróżować. Jest zakręcony na punkcie gadżetów technologicznych i uwielbia dobrą kuchnię. Twierdzi, że fotografia to najlepsze, czym można się zająć – w końcu łączy się pasję z pracą.

Więcej w kategorii: Poradniki

Poradniki

Zróbmy trochę dymu! Sesja, poradnik i test dymiarki SmokeGENIE

Poradniki

Złota i niebieska godzina w fotografii. Czy to najlepszy czas na zdjęcia?

Poradniki

Zasilanie przy filmowaniu. Jak się za to zabrać?

Rzetelne testy naszych specjalistów

Testy

3 Legged Thing Punks 2.0 – sprawdzamy nowe zbuntowane statywy

Poradniki

3 powody, dlaczego warto wybrać karty pamięci Angelbird

Testy

4 powody, dla których Fujifilm X-T4 to mistrz uniwersalności

Zapisz się do newslettera

i bądź na bieżąco