Testy

Canon EOS R6 Mark II – test na zamarzniętych jeziorach Laponii

Jędrek Soliński / 26.03.2023

Zabrałem Canona EOS R6 Mark II do Laponii, gdzie testowałem go, fotografując samochody ścigające się po lodzie. Było szybko, zimno, intensywnie i zmiennie. Jak nowy aparat sprawdził się w praktyce w tym wymagających warunkach?

Na co dzień fotografuję głównie motoryzację, od imprez tuningowych przez treści wykorzystywane w mediach, reklamach a na imprezach torowych kończąc. Tym razem miałem ogromną przyjemność polecieć do Laponii, północnym regionie Finlandii, aby dokumentować wydarzenie Fastline Ice Experience — treningi jazdy sportowej na zamarzniętych jeziorach z wykorzystaniem opon z kolcami. Zabrałem ze sobą na testy Canona EOS R6 Mark II z obiektywami RF 24-105 mm f/4L i RF 100-500 mm f/5.6-7.1L.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Fastline Ice Experience to całkiem wymagające wydarzenia do fotografowania. Z jednej strony mamy mróz i śnieg wylatujący spod kół samochodów co naturalnie predeterminuje do użycia sprzęt posiadający podstawowe uszczelnienia. Z drugiej zaś strony, śnieg bez oświetlenia słonecznego jest raczej jednolity i okazuje się sporym wysiłkiem dla autofocusa. Na dodatek dodajmy fakt raczej chaotycznego ruchu samochodów, dużych prędkości zbliżania do fotografującego i częstych zmian kierunku — otrzymujemy warunki, w których techniczne atrybuty wykorzystywanego sprzętu grają większą rolę niż kiedykolwiek.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Dlaczego Canon EOS R6 Mark II?

Canon EOS R6 Mark II cechuje się bardzo rozbudowanym systemem autofocusa, wykorzystującego w swoim działaniu między innymi technologie oparte o AI. Do tego oferuje tryb automatycznego rozpoznawania i śledzenia różnych obiektów, w tym samochodów. Ważna jest również stabilizacja obrazu. Fotografując samochody w ruchu i chcąc przedstawić rzeczoną dynamikę na zdjęciu, bardzo często korzystam z relatywnie długich czasów otwarcia migawki (1/80 s – 1/160 s).

Canon EOS R6 Mark II dobrze współpracuje ze starszymi modelami.
Canon EOS R6 Mark II dobrze współpracuje ze starszymi modelami. Fot. Jędrek Soliński.

Co ważne, stabilizacja matrycy w R6 Mark II, działa w porozumieniu ze stabilizacją wbudowaną w obiektywy RF co dodatkowo podnosi jej osiągi. Kolejną ważną dla mnie sprawą była żywotność i kompatybilność akumulatorów.  Od lat pracuję na aparatach Canon: 5D Mark III, 6D Mark II i EOS R. Wszystkie te modele, są zasilane akumulatorami z rodziny LP-E6, dzięki czemu, testowanego R6 Mark II, mogłem zasilać moimi starszymi ogniwami.  Bardzo cenię tę kompatybilność, co zachęca do wymiany korpusu na nowy.

Canon EOS R6 Mark II

Sprawdź cenę
Fotoforma

Ostatnią rzeczą, na którą szczególnie zwróciłem uwagę w specyfikacji — i jednocześnie wisienką na torcie — jest prędkość zdjęć w trybie seryjnym. Canon R6 Mark II oferuje w tym zakresie bardzo potrzebne 12 kl./s przy użyciu migawki mechanicznej i z automatyką AF/AE i aż 40 kl./s przy migawce elektronicznej. Co ważne, nowa matryca zastosowana w R6 Mark II, ma dosyć szybkie czasy sczytywania, więc nie widać efektu rolling shutter. W praktyce zatem 40 kl./s naprawdę działa i ma sens.

SPRAWDŹ: Samochody i fotografia. Jak połączyć dwie pasje? Wywiad z Filipem Blankiem

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Canon EOS R6 Mark II w praktyce: od razu się z nim dogadałem

Canon EOS R6 Mark II jest zbliżony w obsłudze do wielu innych pełnoklatkowych aparatów tej marki. To duża zaleta, ponieważ w zasadzie od razu byłem w stanie „dogadać się” z nim po mojemu. Przez ponad 180000 klatek bardzo zżyłem się ze swoim EOS R i nieco obawiałem się minimalnych zmian, które pokłóciłyby się z przyzwyczajeniami. Tak jednak nie było, a przesiadka była bezproblemowa.

Fot. Jędrzej Solińśki
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Aparat jest imponująco responsywny, szybko się włącza i nie zacina się podczas pracy lub zmiany ustawień. Niby oczywistość, ale warto to podkreślić, że R6 Mark II prezentuje poziom solidności obsługi znany z profesjonalnych lustrzanek, które bezlusterkowa konkurencja doganiała przez kilka lat.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Korpus pewnie leży w dłoni, posiada też ekrany pozwalające na bezproblemowe śledzenie i nadążanie za pędzącymi ponad 140 km/h samochodami. Mowa tu oczywiście o wizjerze oraz ekranie głównym. Bateria w temperaturach z zakresu -10 do -25 stopni Celsjusza pozwalała na wykonanie około 3000-3500 zdjęć na jednym pełnym ładowaniu. Warto dodać, że mówimy tu o fotografowaniu seriami, co zauważalnie mniej odbija się na baterii.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak autofokus na pojazdy w R6 Mark II

W fotografii motoryzacyjnej, motorsportowej, nawet najlepszy autofokus nie zagwarantuje nam stuprocentowej celności. Z doświadczenia jest to najzwyczajniej w świecie niemożliwe z uwagi na dynamiczny i chaotyczny ruch samochodu na torze. Oczywiście są łatwiejsze i trudniejsze sytuacje, najlepiej fotografuje mi się samochody w środkowej fazie zakrętu kiedy utrzymują względnie zbliżoną prędkość (nie przyspieszają dynamicznie ani nie hamują) oraz w drugiej połowie prostych odcinków — gdzie analogicznie, dynamika przyspieszenia nie jest tak wysoka jak na wyjściu z zakrętu.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Canon EOS R6 Mark II w połączeniu z obiektywami RF 100-500 mm i RF 24-105 mm to bardzo skuteczne narzędzie. Pierwszy raz od dawna spotkałem się z tak znaczącym przełomem w komforcie fotografowania. Funkcja automatycznego rozpoznawania samochodów rzeczywiście działa, praktycznie niezależnie od ogniskowej czy odległości od obiektu. Myślałem, że dużo widziałem, ale to była zmiana jakościowa, która pozwoliła w pełni skupić mi się na kadrowaniu.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

„Normalnie” pozostawiam delikatny margines przestrzeni dookoła samochodu i skupiam się na utrzymaniu ostrości na obiekcie oraz na stabilnym podążaniu za samochodem, by uzyskać efekt panoramowania. Co imponujące, wspomniany zestaw pozwolił mi prawie kompletnie wyłączyć obawę o błąd techniczny, mogłem komfortowo fotografować samochody nawet wtedy gdy wypełniały praktycznie cały obszar kadru. Czapki z głów!

Stabilizacja: „co mi jeszcze potrzeba?”

Wspomniałem na początku o technice panoramowania. Przy odpowiednio dużej ogniskowej i prędkości obiektu, używając dłuższego niż normalnie czasu otwarcia migawki, możemy uwidocznić dynamikę poruszającego się obiektu poprzez podążanie za nim. W efekcie uzyskujemy ostry obiekt na zdjęciu i efektownie rozmazane/poruszone tło. Nie trzeba być Arystotelesem, żeby dojść do wniosku, że technika ta, aby skutecznie jej używać na długich ogniskowych, wymaga: a) stalowej ręki lub b) dobrej stabilizacji obrazu. Dla celów naukowych skupimy się nad drugą opcją, chociaż chętnie usłyszę jeśli komuś wychodzi opcja a).

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Synchroniczne działanie dwóch rodzajów stabilizacji jest odczuwalne i podnosi komfort użytkowania sprzętu. Ruch całego zestawu podczas podążania za obiektem jest bardziej przewidywalny niż przy wykorzystywaniu samej stabilizacji w obiektywie (porównałem działanie, podpinając RF 100-500 do swojego EOS R). Efektem jest również znacznie wyższa skuteczność takiej stabilizacji. Pozwoliła mi na komfortowe wykorzystywanie czasów 1/100-1/160 s (z ręki!) przy ogniskowych z zakresu 400-500 mm. To rewelacyjny wynik i w zasadzie moment, w którym należy zadać sobie retoryczne pytanie: „co jeszcze mi potrzeba?”.

Nie traktując obiektywu 24-105 po macoszemu (choć rzeczywiście wykorzystałem go w mniejszym stopniu niż 100-500), wspomniana synchroniczna stabilizacja pozwoliła mi wykonać zdjęcia z bagażnika poprzedzającego samochodu. Zdjęcia car-2-car nie są niczym niecodziennym, wykonuje się je w kontrolowanych warunkach i nie wymagają niesamowitego autofocusa lub stabilizacji.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Nieco inaczej sprawy wyglądały w Laponii, gdzie sytuacja była znacznie bardziej dynamiczna, niż na równym asfalcie. Fotografowany samochód jechał tuż przede mną efektownym poślizgiem, a samochód, w którym siedziałem, trząsł się okropnie i co chwila zmieniał kierunek jazdy. W takich warunkach obiektywnie traktuję wykonanie tych zdjęć jako „prawie cud” – prawie cała zasługa za ostre ujęcia spoczywa na sprawności mechanizmu stabilizacji.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Jakość obrazu bez zarzutu, nawet na wysokich czułościach

W obecnych czasach jakość obrazu topowych aparatów pełnoklatkowych i nowych obiektywów zbliżyła się do siebie jak nigdy wcześniej. Szczerze mówiąc, nie miałem nawet cienia wątpliwości, że R6 Mark II z obiektywami RF 24-105 i RF 100-500 „dowiezie”. Na pewno w R6 Mark II pozytywnie oceniam odwzorowanie kolorów, dynamikę tonalną, zdolność do „ratowania” przepalonych lub czarnych partii obrazu, super elastyczną matrycę oraz sprawność działania przy wyższych czułościach.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

W większości sytuacji używałem ISO w zakresie 100-400, ale zrobiłem część zdjęć na ISO 800 i ISO 1600 i w zasadzie nie zauważam znacznej różnicy między plikami. Niby dzisiejszy standard, ale warto zdać sobie sprawę z tego jak bardzo jest to imponujące osiągnięcie w perspektywie pierwszych aparatów pełnoklatkowych. Jeśli chodzi o obiektywy: 24-105 mm f/4 L to klasyk swojego formatu, wszystkie wersje tego obiektywu zarówno dedykowane do bagnetu EF jak i RF nie rozczarowują i ja również byłem bardzo zadowolony z ostrości i kontrastu. Winietowanie pewno występuje, ale wbudowana funkcja automatycznej korekcji profilem w Lightroomie pozwala o tym zapomnieć.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.
Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrek Soliński.

Dla mnie liczy się realna użyteczność, nie testowałem tego sprzętu laboratoryjnie, nie byłem tym zbytnio zainteresowany. RF 100-500L to bardzo solidne, białe, metalowo-szklane „działo”, które również odznacza się ostrością i kontrastem, dobrym działaniem pod słońce. Przy wyborze teleobiektywu można się „naciąć” na modele z niedostateczną ostrością obrazu na przykład na szerokim albo wąskim końcu zakresu ogniskowych. W przypadku 100-500 nie zauważyłem żadnych odchyłek. Profesjonalnie powtarzalne zachowanie, można na nim śmiało polegać.

Na koniec: ciekawostki z lampami

Canon EOS R6 Mark II + RF 500 mm, fot. Jędrzej Soliński.
Canon EOS R6 Mark II + RF 500 mm, fot. Jędrzej Soliński.

Dobrym przykładem sprawności potrzebnych do fotografowania motoryzacji, są dwa zamieszczone zdjęcia wykonane nocą z wykorzystaniem radiowo sterowanych lamp. Porsche 911 sfotografowałem z odległości około 120 metrów w kompletnej ciemności — autofokus celował tylko w światła samochodu jako dwa jedyne kontrastowe punkty.

Canon EOS R6 Mark II, fot. Jędrzej Soliński.
Canon EOS R6 Mark II + 24-105 mm f/4, fot. Jędrzej Soliński.

Alpine A110 sfotografowałem podczas efektownego uślizgu podczas skrętu, również z wykorzystaniem dwóch lamp — ale tutaj już z bardzo bliska, z wykorzystaniem obiektywu 24-105. Mrożenie ruchu i dynamiki sceny błyskiem w nocy nigdy nie było moją ulubioną techniką, ale musicie przyznać, że wyszło efektownie, co?

Canon EOS R6 Mark II

Sprawdź cenę
Fotoforma

Canon RF 100-500mm F4.5-7.1L IS USM

Sprawdź cenę
Fotoforma

Canon RF 24-105 mm f/4L IS USM

Sprawdź cenę
Fotoforma

Jędrek Soliński

Więcej w kategorii: Testy

Poradniki

Zróbmy trochę dymu! Sesja, poradnik i test dymiarki SmokeGENIE

Testy

Zhiyun Crane 2S – recenzja. Gimbal legenda w nowej odsłonie

Testy

Zabrałem DJI Action 2 na rower w góry. Praktyczny test nowej kamery sportowej

Rzetelne testy naszych specjalistów

Testy

3 Legged Thing Punks 2.0 – sprawdzamy nowe zbuntowane statywy

Poradniki

3 powody, dlaczego warto wybrać karty pamięci Angelbird

Testy

4 powody, dla których Fujifilm X-T4 to mistrz uniwersalności

Zapisz się do newslettera

i bądź na bieżąco